PEŁNYMI GARŚCIAMI, CZYLI PO CO CI ERASMUS

Pięć miesięcy – kiedy we wrześniu pakowałam walizki, miałam wrażenie, że to cała wieczność. A w lutym? W głowie plącze się tylko jedna myśl: kiedy to tak szybko minęło? Powoli zaczynam przyzwyczajać się do codzienności w Polsce, ale nie jest łatwo… bo Erasmus to wyjątkowa przygoda, która już na zawsze coś w Tobie zmienia.

efekt-kontratu-erasmus

Jeśli zastanawiasz się czy warto wyjechać na Erasmusa – odpowiedź według mnie jest oczywista: TAK!

1. Nawiązujesz znajomości z ludźmi z Europy (i nie tylko).

2. Szlifujesz języki obce.

3. Poznajesz nowe kultury.

4. Sprawdzasz się w niecodziennych sytuacjach.

5. Zmierzasz się ze swoimi słabościami, dzięki czemu stajesz się silniejszy, jeszcze bardziej niezależny i samodzielny.

Brzmi jak hasła z uczelnianej broszury? Może i tak, ale wiesz co jest w tym najlepsze? Że wszystko powyższe to prawda. : )

efekt-kontratu-erasmus

Czy dostrzegam jakieś wady? Największą wadą jest to, że Erasmus trwa zdecydowanie za krótko! Jeśli masz taką możliwość to najlepiej zdecyduj się na całoroczną wymianę. Po jednym semestrze pozostaje niedosyt, że nie wszystko udało się zobaczyć, przeżyć. I wcale nie koloryzuję! Ja np. nie trafiłam na wymarzone współlokatorki, ale nie mogło to przecież rzucić cienia na cały pobyt w Bukareszcie. Bo w czasie Erasmusa potrafisz spojrzeć na rzeczywistość z dystansem.

efekt-kontratu-erasmus

Jesteś studentem, więc siłą rzeczy ideą Erasmusa jest pogłębianie wiedzy na arenie międzynarodowej. U mnie jednak nie do końca to zadziałało.

Po pierwsze: wybrałam sześć przedmiotów, z czego cała szóstka prowadzona była w języku rumuńskim. Niestety mój ówczesny (jak i obecny ; P) poziom znajomości rumuńskiego nie był wystarczający, aby aktywnie uczestniczyć w zajęciach. W rezultacie pojawiałam się tylko na dwóch wykładach, na których profesorowie – specjalnie dla mnie – tłumaczyli omawiane zagadnienia.

Myślisz: dziewczyno, jak Ty zdałaś egzaminy?!

Otóż moja sesja ograniczyła się tylko do dwóch plus testu z rumuńskiego. Cóż… nie napracowałam się w tej sesji. Fakt faktem na każdy z przedmiotów musiałam napisać esej i dostarczyć prace w wyznaczonych terminach.

Po drugie: zmora każdego Erasmusa, czyli Learning Agreement. Wszyscy straszyli mnie tym dokumentem, radzili, żeby sprawdzać kilka razy co w nim zapisuję, ale i tutaj szczęście się do mnie uśmiechnęło. Całą czarną robotę wzięli na siebie rumuńscy koordynatorzy, więc nawet nie miałam kiedy odczuć ciężaru formalności.

efekt-kontrastu-erasmus

Tak, miałam bardzooo dużo wolnego czasu, co skutecznie pozwoliło mi zakochać się w Rumunii, gdyż (jak pewnie zauważyłeś ; ) miałam szansę na intensywne podróżowanie – w pojedynkę albo w grupie. Dzięki takim wypadom poznawaliśmy się lepiej, co tylko scementowało nasze znajomości. I to właśnie moim zdaniem jest esencją Erasmusa – ci ludzie, te przygody, spotkania, imprezy, które sprowadzają wszelkie problemy na drugi plan. Mało tego! Na Erasmusie nie masz żadnych problemów, po prostu przestajesz w nie wierzyć. Robisz to, na co naprawdę masz ochotę. I wiesz co jest w tym najpiękniejsze? Że bez trudu znajdujesz swojego kompana, bo kiedy chwytasz za telefon i proponujesz spontaniczną wycieczkę, nigdy nie dostaniesz odmowy. Bez męczącego namawiania… po prostu czerpiecie ile się da, bo każdy z Was dobrze wie, że ten magiczny czas ma swój koniec. I chyba właśnie to jest ten czar Erasmusa… Erasmusa, który uczy Cię jak cieszyć się życiem. : )

efekt-kontrastu-erasmus

efekt-kontratu-erasmus

efekt-kontratu-erasmus

efekt-kontratu-erasmus

Tym oto optymistycznym akcentem chciałam się z Tobą pożegnać i podziękować za wszystkie miłe słowa, które dodawały mi skrzydeł i umacniały w każdym kroku! Madziu i Olu, Wam chcę podziękować za daną szansę oraz za wszystkie wskazówki i pomoc – jesteście cudowne!!!

Ale zaraz, zaraz… To wcale nie koniec! Efekt Kontrastu rusza w dalszą podróż. Bądź czujny! ; )

~Agnieszka K.