U NAS PO STAREMU, CZYLI ERASMUS NR 2

Los lubi płatać figle (a my lubimy mu w tym pomagać!).

efekt-kontrastu-ika

Luty 2015. Polska wzywa już z utęsknieniem, a my desperacko próbujemy przeskoczyć formalności i zostać w Chorwacji choć jeden dzień dłużej. Stajemy na rzęsach. Poruszamy niebo i ziemię. I kiedy te wszystkie starania idą na nic, a walizki (z trudem to z trudem, ale…) zostają zamknięte, w głowach dojrzewa plan B pt. „Jak najszybciej tu wrócić?” (bo Erasmus once, Erasmus forever, no nie?).

No więc u nas wielki powrót (fanfary!)!  To samo miejsce, ta sama uczelnia, ta sama data – 27 lutego (właśnie tego dnia opuszczałyśmy Bałkany rok temu – przypadek?).  Ach no i podróż też ta sama – ponad 30h (chyba już podświadomie decydujemy się na ekstremalne warunki). I sukces! Po 365 dniach po raz kolejny przekraczamy chorwacką granicę.

efekt-kontrastu-icici-port

efekt-kontrastu-icici

A kontrast do października 2014 jest ogromny! Zabrakło tego dreszczyku emocji, pierwszej fascynacji. Teraz wszystko jest takie znajome, takie nasze, choć oczekiwania przybrały zupełnie inną postać. Minął zaledwie rok, ale przez ten czas zdążyło się trochę wydarzyć, wywrócić do góry nogami. Tak, znowu Erasmus, ale priorytety zupełnie inne.

Dobrze znamy już smak „Post-Erasmus Depression Syndrome”, dlatego zanim ponownie przyjdzie nam się z nim zmierzyć, tym razem chcemy po prostu odpocząć. Tym razem nie szukamy wrażeń za wszelką cenę. Zwalniamy. Totalny reset. Relaks. Ładujemy baterie.

Oho!

Chyba dorastamy… ; )

efekt-kontrastu-fthm-ika

efekt-kontrastu-ika-icici

efekt-kontrastu-icici-ika

efekt-kontrastu-ika-fthm

efekt-kontrastu-fthm

PS Cóż… O pogodzie nie możemy powiedzieć nic dobrego (wyjątkiem szczególnym jest dzisiejszy, cudowny, słoneczny dzień). Co więcej, w lutym Rijeka pobiła rekord ilości opadów. A to szok… ;)

~Magdalena S., Aleksandra N.