PIĘKNO TKWI W RÓŻNORODNOŚCI, CZYLI MEGHAN Z MEMPHIS

Im więcej podróżuję, tym częściej dochodzę do wniosku, że na świecie fantastyczne są nie miejsca, a ludzie. Rozmowa na ławce pod blokiem czy spacer po sopockiej plaży może być znacznie bardziej fascynujący niż wyprawa nad Amazonkę. Miejsca są puste. Też tak czujesz? Miejsce to tylko przestrzeń, którą wypełniamy ludźmi. I możesz być nawet w centrum Dubaju, ale bez Twoich ludzi nie ma to żadnego znaczenia.

People of Erasmus… To nowy cykl na naszym blogu. Wiesz, Zagrzeb Zagrzebiem i Chorwacja Chorwacją, ale tak naprawdę jak opadnie mgiełka nowości zostają tylko ludzie. I pomyśl też o wspomnieniach. Ile masz wspomnień miejsc, a ile wspomnień razem przeżytych chwil? People of Erasmus to ludzie, których spotykamy. I w gruncie rzeczy, to właśnie oni tworzą nasz wyjazd.

~~~

Krzysztof: Meghan, jak byś się przedstawiła? 

Meghan: Jestem z Memphis, Tennessee, ale urodziłam się w Chinach. Studiuję biologię na Mississippi State University. Lubię zwierzęta, jedzenie… kocham jedzenie!… i lubię spędzać czas na świeżym powietrzu. Jeżdżenie na koniach, piesze wędrówki, rower, kajak; wszystko co na dworze. Lubię też czytać, chociaż nie czytam tyle, ile powinnam. Mam na półkach ponad 100 książek, których nawet nie otworzyłam.  Nie jestem z tego zbyt dumna.

K: Zanim przyjechałaś na Erasmusa, co sądziłaś o Europie?

M: W telewizji w USA nie mówi się za wiele o Europie. Myślę, że Wy dużo więcej słyszycie o nas, niż my o Was. Europa kojarzyła mi się tylko z fajnym i interesującym miejscem, gdzie ludzie jeżdżą na wakacje, ponieważ na niewielkim terenie można doświadczyć mieszanki bardzo wielu kultur. Niczego specjalnego się nie spodziewałam, bo nie wiedziałam czego się spodziewać.

K: Czy teraz zmieniłaś zdanie?

M: Myślę, że Europejczycy są bardzo nacjonalistyczni, są bardzo dumni ze swojego pochodzenia. Normalnie mówi się tak o ludziach z USA, ale dla mnie jest to bardziej widoczne w Europie. Europejczycy wydają się też bardziej otwarci. W restauracjach zdarzało mi się, że osoby z którymi spotykałam się po raz pierwszy oferowały mi swoje jedzenie do spróbowania. W Stanach coś takiego nigdy by się nie stało.

K: Wspomniałaś, że Europejczycy są bardzo nacjonalistyczni. Czy zdarzyło ci się coś przykrego w związku z Twoim pochodzeniem?

M: Dyskryminacja… nie, raczej nie. Myślę, że warto wspomnieć o mojej adopcji, dla kontekstu. Mimo że zewnętrznie wyglądam na Azjatkę, czuję się zupełnie biała. Moi rodzice są biali, tak samo jak większość moich znajomych. Dlatego kiedy ktoś chce mnie zaszufladkować ze względu na kolor skóry, czuję się dość nieswojo. Jestem w pewnym sensie jak waniliowe Oreo – żółte z zewnątrz, ale białe w środku. Zupełnie nie identyfikuję się z byciem Azjatką. Więc kiedy ktoś wyśmiewa mnie z powodu mojego koloru skóry, wyglądu, jest to… nieodpowiednie.

Tutaj nic takiego się nie stało, chociaż jak na dłoni widać, że ludzie nie są przyzwyczajeni do widoku innych ras. Często starsze osoby czy dzieci wpatrują się we mnie jak w obrazek. Raz jedno dziecko zawołało za mną „Hey, you must be smart!”, ale to wszystko. Nie lubię tylko tego, że tak wystaję. Wolałabym wtopić się w tłum.

K: Będziemy już kończyć, ale wcześniej: jedna myśl, którą chciałabyś podzielić się ze światem?

M: Poza tym, co wszyscy wiedzą? Nie wiem czy jestem w stanie powiedzieć coś nowego. Bądźcie mili dla innych. Nawet jeśli nie czujecie się zbyt ważni. Jeżeli będziecie w stanie pozytywnie wpłynąć na życie chociaż jednej osoby, to ma to duże znaczenie.

~Krzysztof K.