Wiesz, czego nie lubię w Polakach? Przerośniętego ego. Bardzo próbujemy być zachodni, modni, nowocześni, ale gdy ktoś nam zwróci uwagę na to, że coś nam w tym nie wychodzi, bardzo się oburzamy. Czujemy się lepsi od innych – od Niemców, Rosjan, a w szczególności o ludzi o innym kolorze skóry i wyznania. Gdy ktoś uczy się polskiego, na przykład Amerykanin mający rodzinę z Polski, śmiejemy się z niego, że ma komiczny akcent. Gdy Polak uczy się angielskiego też się z niego śmiejemy, bo mówi z polskim akcentem. Wszystko nie tak. W większości potrafimy wymienić wszystkie daty powstań, ale niewiele wiemy o najnowszej historii, na przykład o wojnie na Bałkanach z lat ’90. Kto, z kim, kiedy i dlaczego? A kogo to obchodzi? My mieliśmy swoje problemy.
A Serbowie śmieją się sami z siebie. Może się mylę, może to powierzchowna i zbyt szybka ocena, ale chciałabym przytoczyć tutaj kilka sytuacji, które zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie.
Podczas kupowania słynnych nowosadzkich kanapek na rynku panowie obok chętnie pospieszyli z pomocą w dialogu z niewyraźnie mówiącą sprzedawczynią. Później spytali nas, co my tutaj robimy. Odpowiedź „uczymy się serbskiego” ich zszokowała. Spytali bardzo zdziwieni „ale po co się uczycie serbskiego?”
Pan, który naprawiał pralkę w moim mieszkaniu również nawiązał ze mną rozmowę, w której padło pełne zdziwienia pytanie: „po co ktokolwiek uczy się serbskiego?”
Wykładowca jednego z przedmiotów na pierwszym wykładzie z nami powiedział do swoich studentów, że muszą wiedzieć, że Polacy to bardzo waleczny naród, który bardzo wiele wycierpiał przez wieki. Na opowiadanie o naszym kraju poświęcił dużą część wykładu. Wzmianka o Polakach pojawia się na każdych jego zajęciach.
Inne zajęcia, które miały być o literaturze chorwackiej, są wspaniałą, psychologiczną analizą Serbów i Chorwatów, oraz ich konfliktu między sobą. Najciekawsza jest forma tego wykładu. Wykładowca umiejętnie wyciąga od studentów stereotypowe opinie na temat sąsiadów i ich samych, a potem pokazuje jak wiele w tym myśleniu jest błędów i skąd one się wzięły (o tym jeszcze z pewnością będzie post!).
Za każdym razem, gdy ktoś pyta nas skąd jesteśmy, otrzymujemy ogromny uśmiech i zapewnienia, że bardzo, ale to bardzo cieszą się, że tutaj jesteśmy, że świetnie mówimy po serbsku (chociaż powiedziałyśmy dopiero jedno zdanie typu: Dzień dobry. Jesteśmy studentkami z Polski). Każdy z kim rozmawiamy chce się pochwalić, że bardzo lubi Polskę, że był tam na wakacjach („oo Krakow, Krakow!”), że czytał jakąś książkę autorstwa Polaka, albo przynajmniej, że zna Lewandowskiego.
A Ty, Drogi Czytelniku, ile wiesz o Serbii?
~Małgorzata B.