Tag: ludzie

WIR EMOCJI, CZYLI DRAGAN ZE SKOPJE

WIR EMOCJI, CZYLI DRAGAN ZE SKOPJE

Męska rozmowa. Krótka i na temat. Dragan to chłopak, który ma plan na swoje życie. I dostosowuje otoczenie, a nie siebie do jego pełnej realizacji. ~~~ Krzysztof: Dragan, jakbyś siebie przedstawił? Dragan: Jestem z Macedonii, mam 23 lata, studiuję informatykę. Prywatnie interesuję się psychologią, komputerami […]

KULTUROWY KONTRAST, CZYLI CHARLOTTE Z LEEUWARDEN

KULTUROWY KONTRAST, CZYLI CHARLOTTE Z LEEUWARDEN

Charlotte, a właściwie Charlotte de Boer. Ma 22 lata i pochodzi z Leeuwarden w Holandii. Na erasmusa przywiodła ją możliwość zwiedzania Europy. W przyszłości chciałaby być nauczycielem geografii, najlepiej w liceum. ~~~ Maria: Lubisz geografię. Jest coś jeszcze? Charlotte: Kocham geografię! Bardzo lubię geologię. Skały są naprawdę fascynujące. […]

SIŁA KORZENI, CZYLI MARI Z PAWŁODARU

SIŁA KORZENI, CZYLI MARI Z PAWŁODARU

Mari ma 29 lat. Jest pozytywna, otwarta na świat. Lubi gotować. Urodziła się i wychowała w Kazachstanie, ale jest Polką. Niestety w jej rodzinie nikt poza nią nie mówi po polsku, polski został w większości zagubiony.

~~~

Krzysztof: Jak to się stało, że Twoja rodzina została zesłana?

Mari: To było w czasach represji, kiedy całą inteligencję wysyłali z państwa… z Polski, z Rosji, Niemiec. Bo inteligencja mogła wpłynąć na politykę i na reżim. Ale nie mogli wtrącić ich do więzienia, bo mieli zbyt wysoki status socjalny. Więc zebrali całą śmietankę Europy i pakowali tych ludzi do wagonów, wysyłali na Syberię. Tak naprawdę wysyłali ich na śmierć, bo tam nikt nie mieszkał. Tam nie dało się mieszkać. Ale przyjechali ludzie, zakładali rodziny, budowali miasta, uniwersytety…

K: Jak w takim razie nauczyłaś się polskiego?

M: Chodziłam do kościoła, byłam w chórze. Dwa razy w tygodniu mieliśmy msze. Raz po polsku, raz po niemiecku. I śpiewaliśmy. Przez te piosenki zaczęłam się uczyć. Później uczyłam się w szkole językowej w Kazachstanie. Przyjeżdżali do nas Polacy i uczyli nas języka. Uczyłam się też sama, byłam zafascynowana. Dostałam w prezencie „Ogniem i mieczem” i mimo że nic nie rozumiałam, to twardo się uczyłam. Później przyjechałam do Polski i przez 10 miesięcy uczyłam się od rana do wieczora, od 8 do 16 codziennie.

K: Sama?

M: Nie, to było organizowane przez polski rząd. Mieliśmy się nauczyć języka, kultury, historii. Wszystko tam było. Metematyka, biologia, chemia. Mieliśmy osiągnąć ten poziom co Polacy, kiedy piszą maturę. Potem były egzaminy i dopiero po tych egzaminach decydowali czy możesz iść na polską uczelnię i studiować w języku polskim. Z historią miałam najwięcej problemów, ale wszystko zaliczyłam. Potem poszłam na studia i było bardzo, bardzo ciężko. Mój język mówiony był dobry, ale książki musiałam czytać ze słownikiem. Wylądowałam w Szczecinie i dookoła siebie miałam samych Polaków, to była fajna rzecz.

K: Dlaczego zdecydowałaś się przyjechać do Polski?

M: Miałam ten pomysł, że Polska to ziemia obiecana. Przodkowie, korzenie, tradycje… U mnie w rodzinie tradycje polskie zbytnio się nie zachowały. Miałam idée fixe, żeby te tradycje odnowić. Żeby moje dzieci o nich wiedziały. I sama poznać jak to jest naprawdę, bo opowieści o ojczyźnie są nierealne, to tylko wyobrażenia, nawet jeśli jest w nich wiele prawdy.

K: Ile już czasu spędziłaś w Polsce?

M: 10 lat.

K: 10 lat. I po tych dziesięciu latach, co sądzisz o Polsce?

M: Że to jest taki sam kraj jak każdy inny. Że ziemia obiecana może być wszędzie. Jak pomieszkasz to widzisz realia, minusy, plusy, znasz politykę, ludzi, specyfikę narodowości, wiesz co możesz spotkać.

K: Czy zauważyłaś, że coś łączy Polaków? Mamy jakieś wspólne cechy, które można zaobserwować?

M: Tak. Polaków może złączyć tylko wojna, tylko coś złego. Kiedyś się dowiedziałam, że „Polak Polakowi wilkiem” i nie mogłam tego zrozumieć. Kiedy poznałam Polaków byłam w szoku. Dobrze kiedy ci ludzie tylko się do siebie nie odzywają. W momencie kiedy zaczynają sobie robić pod górkę, to jest najgorsze. To jest dla mnie najsłabsza polska cecha.

K: Czy uważasz się za Polaka?

M: Genetycznie jestem Polką (śmiech). A mentalnie powiedziałabym, że jestem dzidzią świata. Mieszkałam w wielu krajach: Chorwacji, Polsce, w Stanach. Dokładnie wiem z czego mogę wybierać. Zaczynasz patrzeć, że można zrobić tak i tak, a nie tylko tak. Im więcej poznajesz ludzi i kultur, tym bardziej jesteś wolny. Masz szerszą perspektywę. Mieszkając w tych wszystkich państwach dochodzę do wniosku, że ludzie są wszędzie tacy sami, mają takie same problemy, przeżywają te same uczucia… wszędzie są zmiany, praca, wszędzie robią Cię w konia. Mają tylko trochę inne podejście, na przykład do rodziny. W Azji żyje się bardzo grupowo, w Europie indywidualnie. Może nie w Polsce, Polska jest jakby pomiędzy. Ludzie trzymają się jeszcze razem. Tradycja tradycją, ale pomaga też państwo, cały ten system. Nie zobaczysz tego w Szwecji, Niemczech. W niewielu państwach da się zauważyć takie więzi rodzinne.

K: Znasz już tyle krajów, różnych kultur. Czy w przyszłości widzisz się w jakimś konkretnym miejscu?

M: Dla mnie jest ważne z kim, nieważne gdzie. Ja mogę mieszkać wszędzie. Do Chorwacji trafiłam, bo mój chłopak bardzo chciał tu przyjechać.

K: Gdybyś jednak mogła wybrać jakieś konkretne miejsce na ziemi, gdzie byś trafiła?

M: Pojechałabym tam, gdzie jest dla mnie praca. Tam gdzie mogłabym robić to, co lubię. To dla mnie najważniejszy czynnik. Oprócz tego nie lubię wielkich miast, więcej niż 7 czy 8 milionów ludzi to już jest dla mnie za dużo. Ale też nie dałabym rady mieszkać w takich Słubicach. Co robić w Słubicach? Potrzebuję opery, kina, żeby były jakieś fajne knajpy, żeby coś się działo. Po dwóch dniach w małej miejscowości mam już dosyć.

K: Wspomniałaś, że nie ważne gdzie, ale żebyś mogła robić to, co lubisz. Więc – co lubisz?

M: Lubię pracować z ludźmi, uwielbiam. Zabija mnie praca papierowa, wykańcza. Lubię wykładać, uczyć. Dużo pracuję w HR. Pomagam w migracji, tłumaczę różnice kulturowe… kulturowe różnice w biznesie, to uwielbiam. W biznesie musisz znać kulturę, żeby się dobrze zaprezentować.

K: Gdybyś mogła przekazać innym jakąś myśl, co by to było?

M: Ja wierzę w ludzi, karmę i recycling. Przetwarzanie śmieci. Myślcie o tym, że ktoś później będzie mieszkał w tym samym miejscu. Wciąż ludzie tego mało pilnują. Uważam też, że trzeba się kochać. Miłość, miłość w życiu jest potrzebna.

~Krzysztof K.

Z GŁOWĄ W CHMURACH, CZYLI KASIA Z DĄBROWY GÓRNICZEJ

Z GŁOWĄ W CHMURACH, CZYLI KASIA Z DĄBROWY GÓRNICZEJ

Znasz to uczucie, kiedy widzisz kogoś po raz pierwszy w życiu, zamieniasz z tą osobą dwa zdania i już wiesz, że wkrótce nazwiesz ją swoim najlepszym przyjacielem? Z Kasią poznałyśmy się cztery lata temu na erasmusie w Chorwacji, zajęłyśmy miejsce obok siebie w autokarze na […]

NIEGASNĄCY OPTYMIZM, CZYLI JULIA Z GRODNA

NIEGASNĄCY OPTYMIZM, CZYLI JULIA Z GRODNA

Oryginalny wygląd, szeroki uśmiech i pierwsze słowa po polsku usłyszane na Węgrzech. Po pół roku mogę powiedzieć więcej – Julia stała się moją przyjaciółką. To dzięki niej każdy dzień był niesamowitą przygodą z rosyjskim rapem w tle. ~~~ Maria: Powiedz mi coś o sobie. W […]

PIĘKNO TKWI W RÓŻNORODNOŚCI, CZYLI MEGHAN Z MEMPHIS

PIĘKNO TKWI W RÓŻNORODNOŚCI, CZYLI MEGHAN Z MEMPHIS

Im więcej podróżuję, tym częściej dochodzę do wniosku, że na świecie fantastyczne są nie miejsca, a ludzie. Rozmowa na ławce pod blokiem czy spacer po sopockiej plaży może być znacznie bardziej fascynujący niż wyprawa nad Amazonkę. Miejsca są puste. Też tak czujesz? Miejsce to tylko przestrzeń, którą wypełniamy ludźmi. I możesz być nawet w centrum Dubaju, ale bez Twoich ludzi nie ma to żadnego znaczenia.

People of Erasmus… To nowy cykl na naszym blogu. Wiesz, Zagrzeb Zagrzebiem i Chorwacja Chorwacją, ale tak naprawdę jak opadnie mgiełka nowości zostają tylko ludzie. I pomyśl też o wspomnieniach. Ile masz wspomnień miejsc, a ile wspomnień razem przeżytych chwil? People of Erasmus to ludzie, których spotykamy. I w gruncie rzeczy, to właśnie oni tworzą nasz wyjazd.

~~~

Krzysztof: Meghan, jak byś się przedstawiła? 

Meghan: Jestem z Memphis, Tennessee, ale urodziłam się w Chinach. Studiuję biologię na Mississippi State University. Lubię zwierzęta, jedzenie… kocham jedzenie!… i lubię spędzać czas na świeżym powietrzu. Jeżdżenie na koniach, piesze wędrówki, rower, kajak; wszystko co na dworze. Lubię też czytać, chociaż nie czytam tyle, ile powinnam. Mam na półkach ponad 100 książek, których nawet nie otworzyłam.  Nie jestem z tego zbyt dumna.

K: Zanim przyjechałaś na Erasmusa, co sądziłaś o Europie?

M: W telewizji w USA nie mówi się za wiele o Europie. Myślę, że Wy dużo więcej słyszycie o nas, niż my o Was. Europa kojarzyła mi się tylko z fajnym i interesującym miejscem, gdzie ludzie jeżdżą na wakacje, ponieważ na niewielkim terenie można doświadczyć mieszanki bardzo wielu kultur. Niczego specjalnego się nie spodziewałam, bo nie wiedziałam czego się spodziewać.

K: Czy teraz zmieniłaś zdanie?

M: Myślę, że Europejczycy są bardzo nacjonalistyczni, są bardzo dumni ze swojego pochodzenia. Normalnie mówi się tak o ludziach z USA, ale dla mnie jest to bardziej widoczne w Europie. Europejczycy wydają się też bardziej otwarci. W restauracjach zdarzało mi się, że osoby z którymi spotykałam się po raz pierwszy oferowały mi swoje jedzenie do spróbowania. W Stanach coś takiego nigdy by się nie stało.

K: Wspomniałaś, że Europejczycy są bardzo nacjonalistyczni. Czy zdarzyło ci się coś przykrego w związku z Twoim pochodzeniem?

M: Dyskryminacja… nie, raczej nie. Myślę, że warto wspomnieć o mojej adopcji, dla kontekstu. Mimo że zewnętrznie wyglądam na Azjatkę, czuję się zupełnie biała. Moi rodzice są biali, tak samo jak większość moich znajomych. Dlatego kiedy ktoś chce mnie zaszufladkować ze względu na kolor skóry, czuję się dość nieswojo. Jestem w pewnym sensie jak waniliowe Oreo – żółte z zewnątrz, ale białe w środku. Zupełnie nie identyfikuję się z byciem Azjatką. Więc kiedy ktoś wyśmiewa mnie z powodu mojego koloru skóry, wyglądu, jest to… nieodpowiednie.

Tutaj nic takiego się nie stało, chociaż jak na dłoni widać, że ludzie nie są przyzwyczajeni do widoku innych ras. Często starsze osoby czy dzieci wpatrują się we mnie jak w obrazek. Raz jedno dziecko zawołało za mną „Hey, you must be smart!”, ale to wszystko. Nie lubię tylko tego, że tak wystaję. Wolałabym wtopić się w tłum.

K: Będziemy już kończyć, ale wcześniej: jedna myśl, którą chciałabyś podzielić się ze światem?

M: Poza tym, co wszyscy wiedzą? Nie wiem czy jestem w stanie powiedzieć coś nowego. Bądźcie mili dla innych. Nawet jeśli nie czujecie się zbyt ważni. Jeżeli będziecie w stanie pozytywnie wpłynąć na życie chociaż jednej osoby, to ma to duże znaczenie.

~Krzysztof K.